Na kartach historii narodu polskiego dzień 11 lipca to jedna z najmroczniejszych dat. Wtedy właśnie w 1943 roku oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii dokonały brutalnego mordu polskich mieszkańców 99 wsi na Wołyniu. Stanowiło to kulminacyjny moment barbarzyńskiego ludobójstwa, dokonanego przez banderowców na Polakach w okresie 1943-1944, znanego jako rzeź wołyńska, którego to ofiarą padło 50-60 tys. osób, a wraz z czystkami w Małopolsce Wschodniej – przynajmniej 100 000. Zabójstwa dokonywane były w sposób wyjątkowo sadystyczny, który przerażał nawet Niemców. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż objęły one także dzieci, którym m.in. wyłupywano oczy, przybijano językiem do stołu, wieszano genitaliami za klamkę od drzwi, a także których wypływające mózgi kazano oglądać rodzicom.
Oczywistością powinno być wieczyste potępienie dla sprawców tej rzezi. Jak wiadomo jednak, bynajmniej tak nie jest. Nasz, jak i każdego innego choć trochę poczciwego człowieka, głos oburzenia kieruje się na Ukrainę, której władze państwowe ludobójców wynoszą na świeckie ołtarze, a ich kult jest zjawiskiem powszechnym. Oprócz licznych marszów, oficjalnych uroczystości, nazw ulic i pomników pojawiają się inne przejawy czczenia banderowców, które świetnie oddają skalę tego problemu u naszego wschodniego sąsiada. Przykładowo Wiaczesław Kyryłenko, ówczesny ukraiński wicepremier, w 2019 roku na otwarciu wystawy na cześć OUN w Narodowym Muzeum Historii Ukrainy powiedział: ,,Wielu z nas pamięta, jak
«banderowcami», OUN, imionami Bandery, Stećki, Konowalca, straszono ludzi […]. Ale teraz, dzięki wysiłkom wielu uczciwych ludzi,
imię banderowców, imię Stepana Bandery jest odnowione nie tylko
w pamięci ludzkiej, ale i na poziomie ustawodawczym”. Jeszcze lepiej skalę banderyzmu na Ukrainie odzwierciedla niezwykle wymowny fakt, iż ówczesna minister ochrony zdrowia Ukrainy Ulana Suprun w sierpniu 2017 r. na festiwalu muzycznym „Bandersztat” w Rowańcach (obwód wołyński) mówiła, że podczas podejmowania decyzji w sprawie reformy służby zdrowia pracownicy resortu zadają sobie pytanie: „What would Bandera do?”. Należy też wspomnieć, że sprawujący funkcje prezydenta Ukrainy Wołodymyr Zełeński także należy do kółka adoracji faszystowskiego śmiecia, bo nazwał go ,, jednym z ludzi, którzy bronili wolności Ukrainy”.
Oprócz kultu faszystowskich zbrodniarzy równolegle odbywa się ich wybielanie. Jednym z czołowych przykładów ukraińskiego denializmu historycznego jest zaprzeczanie odpowiedzialności Bandery za rzeź wołyńską, jako że w jej czasie znajdywał się w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. To oczywiście niedorzeczny argument. Bandera znany był ze skrajnej nienawiść do Polaków i to on właśnie zaszczepił ją u morderców z Wołynia. Nie byłoby rzezi wołyńskiej, gdyby nie Bandera, stanowiący jej kluczowe ogniwo. Jego usprawiedliwianie stoi na podobnym poziomie co usprawiedliwianie Hitlera za Holocaust, no bo teoretycznie nie było go w Wanssee… Ponadto Bandera nigdy nie potępił rzezi wołyńskiej, co jasno wskazuje na fakt, iż odpowiadał mu taki obrót zdarzeń, a gdy w 1941 roku miał jeszcze pełnię władzy nad swoimi oddziałami, dokonały one mordu polskich Żydów we Lwowie – a więc czystki etniczne nie stanowiły dla niego obcej praktyki. Łącząc te fakty łatwo dojść do wniosku, że gdyby Bandera nie przebywał w nazistowskim obozie, tragedia Polaków na Wołyniu przebiegałaby tak samo. Nie wiadomo też, czy przywódca ukraińskich nacjonalistów nie sterował rzezią zdalnie z Sachsenhausen.
Nie sposób nie znaleźć podobieństwa między ukraińskim kultem banderowców, a polskim kultem tzw. ,, Żołnierzy Wyklętych”. Obie bandy wyznawały ideologię faszystowską i dokonywały brutalnych pacyfikacji wsi na tle etnicznym. Obie dzieliły także jeszcze jedną spajającą je wartość – antykomunizm. To ona nieraz prowadziła do ich współpracy w walce ramię w ramię ze ,,złom komunom”, czego jednym z głównych przykładów jest wspólna akcja WiN i UPA w maju w 1946 w Hrubieszowie przeciwko organom władzy ludowej.
Obie grupy wraz z im podobnymi stanowiły również znaczną część więźniów politycznych w Polsce i w ZSRR. Takie to właśnie były ofiary mitycznego ,, komunistycznego terroru”. Warto też dodać, że morderstwa Bandery w 1959 dokonał nie kto inny jak agent KGB, Bohdan Staszynski.
11 lipca 2023 roku to nie tylko 80. rocznica masakry naszych rodaków na Wołyniu. To także dzień szczytu NATO w Wilnie, który stanowić ma kolejną laurkę wystawioną Ukrainie. Tej właśnie Ukrainie, kultywującej najgorsze tradycje swoich rodzimych potworów i prowadzącej walkę pod ich sztandarem, często wcielając się w rolę ich epigona. Sojusz Północnoatlantycki zaprasza ją z otwartymi rękami w swoje szeregi (cynicznie najgorętsze zachęty płyną w Polski) i deklaruje z nią wspólne wartości. Dla nas to rzecz absolutnie zrozumiała, bo w istocie NATO i banderowska Ukraina faktycznie dzielą wspólne pryncypia – zbrodnię, zniszczenie, sadyzm i śmierć. To NATO odpowiada przecież za zagładę milionów ludzi, zabijanych czasem niemniej brutalnie niż Polacy na Wołyniu.
Do strasznych wydarzeń na Wołyniu doprowadził narodowy szowinizm. Chcąc to podkreślić, Polska Partia Robotnicza stanowczo przeciwstawia się nienawiści skierowanej przeciwko narodowi ukraińskiemu, tak niestety rozpowszechnionej w pewnych kręgach w naszym kraju. Chylimy czoła przed Ukraińcami, którzy z narażeniem życia ratowali swoich polskich sąsiadów i doceniamy tych, którzy dzisiaj przeciwstawiają się kultowi banderowców. Zdecydowanie nie podzielamy stereotypu Ukraińca – banderowca i go tępimy, bo o zgubnych skutkach nienawiści narodowościowej przypomina nam dziś krzyk tysięcy bestialsko pomordowanych rodaków.
Tak samo jak sprzeciwiamy się propagandzie zachodniej, tak i sprzeciwiamy się propagandzie rosyjskiej. Serwuje ona szowinistyczny obraz Ukraińców, przedstawiając ich jako w zasadzie podludzi. Federacja Rosyjska zaatakowała Ukrainę pod pretekstem walki z banderyzmem, sama postępując wedle tej ideologii co Bandera, Szuchewycz i Klaczkiwski. Przede wszystkim chcielibyśmy jednak zauważyć, że co do kultu Bandery w jego ojczyźnie mamy do czynienia z silnym zregionalizowaniem. Zachód Ukrainy to rzeczywiście czerwono – czarna republika, ale na zaatakowanych przez rosyjskie wojska terenach południowo – wschodnich banderowski kult nie występuje i jest powszechnie nieakceptowalny społecznie. Kogo więc chcą defaszyzować Rosjanie? A może niech po prostu powiedzą, że tak naprawdę chodzi o zasilenie kont rodzimych kapitalistów.
W tym dniu Polska Partia Robotnicza mówi trzy razy NIE dla wszelkiego szowinizmu. Czy to antypolskiego, czy to antyukraińskiego, czy to antyrosyjskiego, przypominając do czego prowadzi ta zgubna idea, która w toku XX wieku wystosowała przeciwko sobie od groma argumentów w postaci niezliczonych, zmasakrowanych ciał. PPR przypomina też, iż nieodłącznym kompanem szowinizmu jest antykomunizm – inna destrukcyjna ideologia.