Przed 118 laty masy robotnicze głównego ośrodka przemysłowego ziem polskich – Łodzi – toczyły zaciętą batalię przeciwko znienawidzonym ciemiężcom – pasożytniczej klasie kapitalistów i brutalnemu, archaicznemu reżimowi carskiemu. Chlubą naszego narodu jest to, że łódzkie powstanie robotników było nie tylko czołowym czynem rewolucji 1905 roku na naszym ojczystym podwórku, ale i głównym zrywem proletariatu w całym Imperium Rosyjskim, a sama rewolucja na ziemiach polskich stanowiła jeden z największych i najpowszechniejszych przejawów buntu przeciwko uciskowi burżuazyjnemu w historii – w 1905 roku w Królestwie Polskim strajkowało 93% przemysłowych robotników.
Dziś gdy pamięć o klasowym charakterze tych wystąpień jest rugowana przez współczesne Scheiblery przypomnijmy, że rewolucja 1905 roku była przede wszystkim rewolucją proletariacką. W jej czasie domagano się podstawowych praw pracowniczych, takich jak ośmiogodzinny dzień pracy, ubezpieczenia, powszechny dostęp do edukacji i kultury, poprawa warunków w zakładach i fabrykach oraz płaca minimalna.
Hasła te zwyciężyły i żądania rewolucyjnych mas z 1905 roku formalnie stały się standardem. Niemniej jednak bydlęce warunki pracy, nie odbiegające od tych XIX – wiecznych, w dalszym ciągu stanowią codzienność milionów ludzi w Trzecim Świecie. Ale nawet i w dobrze rozwiniętych krajach kapitalistycznych w dalszym ciągu należałoby ponownie podnieść sztandary, jakie w 1905 podniósł łódzki proletariat. Ośmiogodzinny dzień pracy, wypłacanie obiecanego wynagrodzenia i BHP są nierzadko fikcją, a o pomstę do komitetu strajkowego nieustannie wołają liczne przypadki naruszeń praw pracowniczych. Tylko najnowszy przykład burżuazyjnej bezduszności sprzed kilku dni stanowi postawa knura w Madrycie, który mimo śmierci pracownicy kazał reszcie firmy kontynuować pracę jak gdyby nigdy nic.
Wspomniany ośmiogodzinny dzień pracy stanowił przedmiot żądań przed ponad 100 laty, ale dziś, mimo znaczącego postępu technologicznego, będącego w stanie bez problemu jeszcze bardziej zredukować ilość przepracowanych godzin, tkwi przy niej skostniała ósemka. Robotnicy, dbajcie o swoje prawa i domagajcie się dalszego skracania dnia pracy! Burżujom nie chodzi o troskę nad wielkością produkcji, ale nad grubością ich pękającego w szwach portfela. Jako PPR chcielibyśmy jeszcze tylko na marginesie dodać, że już w 1936 roku w robotniczym ZSRR konstytucja gwarantowała siedmiogodzinny dzień pracy.
Rewolucja 1905 roku to także piękny przykład łączenia haseł socjalistycznych z narodowymi. Zmobilizowany proletariat toczył walkę również z rusyfikacją oraz domagał się nauczania w szkołach w języku polskim. Wielu historyków uważa go za czwarte powstanie narodowe, a my uważamy je za najkompletniejsze z nich wszystkich, jako że jako jedyne zostało przeprowadzone w pełni przez lud, a więc jako jedyne szczycić się mianem narodowego w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Wielcy synowie naszego narodu stanęli naprzeciw władzom rosyjskim, ale nie przeciw narodowi rosyjskiemu. Polscy i rosyjscy robotnicy razem walczyli przeciw wspólnemu wrogowi – burżuazji i bandytom w Piotrogradzie przelewającym krew tysięcy ludzi w Japonii. Tępy szowinizm ustąpił miejsca proletariackiemu internacjonalizmowi, ale dziś międzynarodowa solidarność pracowników ustępuje zgubnej nienawiści narodowościowej. Dlatego teraz, w momencie kiedy burżuazyjni zbrodniarze w Moskwie i Waszyngtonie toczą wojnę na Ukrainie, naszego gniewu nie kierujmy na zwykłych Rosjan i Amerykanów, lecz na naszego wspólnego z nimi wroga – oligarchiczną kastę.
Rewolucjoniści w Królestwie Polskim walczyli głównie o polepszenie ich katorżniczego losu w warunkach kapitalizmu, zaś ich hasła okazały się być zwycięskie, a walka nienadaremna. Ale dla proletariatu to nie jest ostatnie słowo – my dzisiaj domagajmy się całkowitego obalenia kapitalizmu, bowiem wtedy tylko mamy szansę uczynić z naszej Ziemi Eden!
PRACOWNIKU, BIERZ PRZYKŁAD ZE SWOICH WIELKICH PRZODKÓW I STAŃ DO WYZWOLEŃCZEGO, ZWYCIĘSKIEGO BOJU PRZECIWKO TWOJEMU NAJWIĘKSZEMU WROGOWI – TWOJEMU SZEFOWI!